Witajcie w Nowym Roku, kochani!
Jak spędziliście Sylwestra? Dobrze weszliście w rok 2018? Ja
jak najbardziej 😊. Sylwestra spędziłam w bardzo miłym
towarzystwie i z takim powitaniem Nowego Roku, następne 12 miesięcy musi być
udane! 😊
Chciałabym się Was spytać o noworoczne postanowienia.
Uważacie, że dobrze jest jakieś mieć, czy to bez sensu? Ja myślę, że dla
jednych faktycznie mogą być one motywujące, ale drugim w niczym nie pomogą, a
wręcz można poczuć się sfrustrowanym, nie mogąc podołać swoim wymaganiom. Jeśli
chodzi o mnie, chcę tylko robić to, co robiłam dotychczas – tylko więcej i
lepiej!
Podsumowując rok 2017, wiele się w nim nauczyłam. Poznałam
kilkoro nowych osób, ale nie zapomniałam o starych przyjaciołach, z którymi
chciałabym się częściej widywać, ponieważ są częścią mnie. Mam wrażenie, że w tym
roku stałam się doroślejsza, co nie znaczy, że straciłam ochotę na dobrą zabawę
i zdobywanie po kawałku świata. Przeżyłam fajne wakacje, pierwszy raz tak dużo
pracowałam i odkryłam nowe umiejętności. Znalazłam też parę rzeczy, które
chciałabym przetestować i zaplanowałam podróże na 2018. Mam kilka nowych
marzeń, na przykład pomysły na kursy, jakie chciałabym odbyć. Liczę, że dam z siebie
wszystko i że za kolejny rok będę wiedziała i umiała więcej. I że nikogo i
niczego nie zaniedbam. Że przejdę przez ten rok bez większych kłótni i będę okazywać
wszystkim wiele zrozumienia i serca. Że o niczym ważnym nie zapomnę i że dokonam
czegoś, co dla mojego życia będzie przełomowe.
Mam nadzieję, że przyszły rok będzie mój! Że spełnię kilka
marzeń, odwiedzę kilka nowych miejsc i że pozostaną przy mnie ci sami ludzie,
którzy są ze mną już od wielu lat.
Na dobry początek roku wstawiam recenzję powieści, która
niesamowicie mnie zauroczyła. Życzę miłej lektury 😊.
Uwielbiam powieści nieoczywiste, w jakiś sposób symboliczne,
z drugim dnem. Takie, które nie pozwalają się od siebie oderwać, a po
zakończeniu na długo pozostawiają po sobie ślad. Lekkie, ale nie naiwne.
Mówiące o ważnych sprawach wplecionych w codzienność. Dokładnie takie, jak
„Biuro przesyłek niedoręczonych” Nataszy Sochy.
Po pierwsze, nie mam pojęcia, czemu nie przeczytałam tej
książki w zeszłym roku. Chociaż z perspektywy czasu nie żałuję. O 12 miesięcy
przesunęłam przyjemność, jaką czerpałam z powieści, a jest to powieść
niesamowita, inspirująca, jedyna w swoim rodzaju. Taka, do której zakończenia
nie chce się dotrzeć. A zarazem bardzo się chce. Każda z postaci jest
niepowtarzalna. Tak jak w prawdziwym życiu, każdy jest inny. Wspominałam
kiedyś, że nie lubię postaci płytkich, do bólu przewidywalnych. Przy lekturze
„Biura…” nie trzeba się tego obawiać. Każdy z bohaterów ma swoje
przyzwyczajenia i cechy charakteru, czyniące ich spójnymi i rzeczywistymi.
Jednocześnie każdy ma swoje sekrety, co z kolei zapewnia brak monotonii i chęć
poznania nowych, książkowych znajomych lepiej, lepiej i jeszcze lepiej. Nie ma
tu postaci idealnych, za to jest parę naprawdę bardzo tajemniczych…
Akcja opowiada równolegle kilka historii. Postacią, którą
wielu czytelników z pewnością uznaje za główną, jest Zuzanna. Nie wiemy, co
skłoniło dziewczynę do przeprowadzki z dużego Miasta do małego Miasteczka tylko
po to, by rozpocząć pracę w biurze przesyłek niedoręczonych.
Mila… Jak udaje jej się pozostać niezauważoną przez szefową
biura?
Jaki tak naprawdę jest sąsiad Zuzanny, pan Stanisław?
I kim właściwie są Tekla i Gaspar? Jak można nazwać uczucie,
które ich połączyło?
By poznać odpowiedź na te i inne pytania, należy zajrzeć do
książki. Zapewniam, że warto.
Przejdę teraz do stylu. Jest jedyny w swoim rodzaju.
Przyznaję, że to pierwsza książka Pani Nataszy, z którą miałam przyjemność.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że nie ma osoby która nie przeczytałaby tej
powieści jednym tchem. Ledwo weźmiemy ją w ręce, a połowa stron zostaje za
nami. A my chcemy czytać dalej, bo niepewność o losy bohaterów spędza nam sen z
powiek.
Co mogę powiedzieć więcej? Że to książka idealna na czas
okołoświąteczny, ale nie tylko. Można czytać ją w każdym momencie roku,
ponieważ przywraca wiarę w ludzi i w bezinteresowne dobro. Świadczy o tym, że
istnieją szczęśliwe zbiegi okoliczności i że czasem wystarczy odrobina dobrej
woli, która pomoże losowi w dokonywaniu cudów. A ja w cuda wierzę. Wy również?
![]() |
| http://lubimyczytac.pl/autor/16255/natasza-socha |
Natasza Socha jest polską dziennikarką, felietonistką oraz
pisarką. Urodziła się w Poznaniu. Dziś czas dzieli między stolicą Wielkopolski,
a niewielką niemiecką wsią, gdzie oddaje się twórczości literackiej. Jest
miłośniczką zwierząt - ma psa. Jest mężatką i ma dwójkę dzieci. Jest autorką
powieści takich, jak "Macocha", "Keczup", czy "Cicha
5", "Maminsynek" oraz "Zbuki". Zajmuje się również
ilustrowaniem książek dla dzieci, a także malarstwem. Lubi jeździectwo. Współautorka
bloga chilifiga.pl
Żródło: http://lubimyczytac.pl/autor/16255/natasza-socha


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz