Wiecie, czasem nie ciepię pisarzy. Chyba każdy wie, że jak się zaczyna mówić, to się kończy, prawda? Okazuje się, że jednak niekoniecznie.Twórcy powieści otóż są taką grupą, która jakimś cudem zbiorowo nie została nauczona, że nieładnie jest zostawiać niedopowiedzenia i że z pewnością nie świadczy to o dobrym wychowaniu (żartuję rzecz jasna, nie zarzucam nikomu braku kultury). Ale cóż... Chyba również za to ich kochamy, prawda?
Jaką książkę mam na myśli? "Żercę", trzecią część serii "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Skończyłam ją w zeszłym tygodniu, ale miałam takie zaległości w czytaniu, że postanowiłam trochę nadrobić :D. Także mam co recenzować :D.
![]() |
| Południca |
![]() |
| "Żerca" |
Mimo że Noc Kupały minęła, Gosława nadal nie może czuć się bezpiecznie. Co prawda bogowie nie zabili jej po tym, jak nie dotrzymała obietnicy związanej z oddaniem kwiatu paproci, lecz dziewczyna ma teraz inne zobowiązania, o czym nie zamierza zapomnieć Swarożyc. W powieści często pojawia się także Mokosz. Mimo wszystkich dziwactw uważam, że da się ją lubić. A przynajmniej ja darzę tę boginię sympatią.
Bohaterowie nie wiodą sielankowego życia, z jakim moglibyśmy kojarzyć wieś - w tej kwestii nic się nie zmieniło. Boginki i demony również znajdują się w niebezpieczeństwie - ktoś zaczyna na nie polować, a główną podejrzaną jest Gosia. Czy dziewczyna sobie z tym poradzi?
Mimo wszystko dziewczyna nadal się uczy i coraz lepiej sprawdza się w roli szeptuchy. Czasem musi obsługiwać klientów sama. Bierze udział w prawdziwej, słowiańskiej swaćbie. Na dodatek odwiedza ją niespodziewany gość. Czy dziewczyna nadal tak bardzo tęskni za miejskim życiem i marzy o zawodzie lekarza? Przekonajcie się sami :).
![]() |
| Rusałka. Faktycznie piękna, prawda? :) |



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz