Obserwatorzy

piątek, 10 listopada 2017

Najlepsza wersja siebie

"Nie poniosłem porażki, po prostu wymyśliłem 10 000 sposobów, które nie działają." ~Thomas A. Edison.
Gdy dziś przeczytałam ten cytat, wykrzyknęłam "Właśnie tak!", niczym Archimedes "Eureka!" podczas kąpieli. To twierdzenie znaczy dla mnie chyba tyle, ile dla Archimedesa odkrycie podstawowego prawa hydrostatyki.
Nie sądzisz, że czasem faktycznie uznajesz za porażkę coś, co jest jedynie błędnym rozwiązaniem, jednym z wielu, których próbowałeś?
Ja tak myślałam.
Często wydawało mi się, że od razu powinnam być najlepsza, jak biorę się za coś nowego. Ba, uważałam też, że powinnam umieć absolutnie wszystko. Irytowało mnie, kiedy ktoś umiał coś, czego nie umiałam ja, ale powodem nie była zawiść, tylko jakieś głęboko zakorzenione przekonanie, że powinnam zawsze bardziej, zawsze więcej, że powinnam we wszystkich dziedzinach przebijać człowieka renesansu.
I wiecie co?
To było bardzo, bardzo złe.
Ambicja to jedna z cech, które cenię najbardziej. I śmiało mogę powiedzieć: uwielbiam ją w sobie. Mam nadzieję, że dzięki niej zajdę wysoko. Ale to ambicja - nie jej przerost. To tak jak z biurokracją. Sama w sobie jest czymś niezbędnym, natomiast jej przerost - jak wiemy, to już nie jest dobre. I bardzo utrudnia życie.
Kiedyś, jeszcze w liceum, uczyłam się do sprawdzianu z historii. Zawsze miałam bardzo dobre oceny. Któregoś razu uznałam, że spróbuję uczyć się do testu inaczej - nie z książki, a z zeszytu, nie robiąc notatek, a tylko czytając. Chciałam w ten sposób oszczędzić czas. Nie pamiętam już, co dostałam, ale z pewnością nie to, co chciałam. Z początku byłam na siebie potwornie zła, ale później przyszło mi do głowy, że przynajmniej wiem, ze to nie jest sposób dla mnie, że ucząc się tak jak zwykle, nie tracę czasu, tylko wykorzystuję najlepszy sposób. Jednak, gdybym nie spróbowała czegoś innego, nie wiedziałabym, czy moja metoda to faktycznie najlepsza opcja.
I właśnie przy tak prozaicznej rzeczy doszłam do wniosku, że nie zawsze wszystko musi się udawać i że nieudane próby to tylko kolejny krok przybliżający do celu, nie porażka.
Prawdziwą porażką jest niewykorzystana szansa, zwłaszcza jeśli powodem jest lenistwo. W momencie, kiedy nie podnosimy rękawicy rzuconej nam przez życie, bo nam się nie chce, ponosimy najgorszy jej rodzaj, bo przegrywamy już na starcie.
Cytat na początku pochodzi z ust człowieka, który jest ojcem nie tylko żarówki, ale też szeregu innych wynalazków. Czy gdyby przy jednej z nieudanych prób uznał, że dalej mu się nie chce i ma dość, doszedłby tak wysoko? A gdzie bylibyśmy dziś my - czy znalazłby się człowiek, który wpadłby na tyle pomysłów i wykreślił słowa "poddaję się" ze swojego słownika? Myślę, że Edison znał swoje możliwości, ale wiedział też, że nie wszystko dostanie podane na tacy. Że musi próbować aż do skutku.
Przy okazji, ważne dla mnie jest ustalenie hierarchii wartości. Trochę gryzie mnie, że raczej nie zdobędę tytułu inżyniera - ale to po prostu nie jest dla mnie. Nie uznaję tego za porażkę. Mierzę siły na zamiary i wiem, że świetnie sprawdzam się w niektórych sprawach, ale niekoniecznie są to przedmioty ścisłe na poziomie ponadpodstawowym. Gdy znamy swoje mocne strony, łatwiej nam się przyznać do słabych. Nie ma ludzi dobrych we wszystkim. Nie jest wstydem prosić o pomoc, kiedy na czymś się nie znamy. Przecież każdy ma jakieś umiejętności lub talenty, ale nikt nie ma ich wszystkich. Gdy usiłujemy sobie udowodnić, że jesteśmy samowystarczalni i próbujemy sami naprawić zepsute gniazdko, nie mając wcześniej styczności z prądem, to jak to się może skończyć?
Bądźmy dla siebie samych wyrozumiali. Nie pobłażliwi, nie szukajmy wymówek, ale też nie stawiajmy sobie niemożliwych celów. Takie podejście się nie sprawdza, rodzi tylko życiowych frustratów, sparaliżowanych poczuciem niespełnionej misji. Z nieudanych prób wyciągajmy naukę na przyszłość, nie powód do załamania i stanięcia w miejscu. Żeby być tytułową najlepszą wersją samego siebie wcale nie trzeba umieć wszystkiego. To, co się nie udało, powinno być tylko motywacją do działania, do szukania najlepszego rozwiązania, do dalszych prób. Najważniejsze to nigdy się nie poddawać oraz znać i rozumieć samego siebie. Tego Ci właśnie życzę, przyjacielu!


4 komentarze:

  1. Piękny tekst. Wiesz, że zawsze byłam ambitna ale nie pozwoliło mi tak naprawdę rozwinąć skrzydeł niskie poczucie wratości, poszukiwanie niedoskonałości we wszystkim co stworzę. Dziękuję za te mądre przemyślenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 mam nadzieję, że zaczniesz się doceniać i zrozumiesz, jak bardzo wartościowa jesteś :) <3

      Usuń
  2. Studia z pedagogiki rozpoczęłam na kierunku wychowanie przedszkolne. Nie potrafiłam jednak grać na pianinie i groziło mi niezaliczenie roku. Co więcej, prowadząca lekcje gry zapowiedziała mi bardzo dobitnie, że gdy pojawię się w październiku następnego roku to obleje mnie z innego przedmiotu. Byłam młodziutka i nie potrafiłam bronić swego, wystraszyłam się i zmieniłam kierunek na pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą.
    To była dla mnie porażka, bardzo to przeżywałam i rozpaczałam, że nigdy nie spełnią się moje marzenia zawodowe.
    Po POWie rozpoczęłam pracę w świetlicy szkolnej, która okazała się całkiem satysfakcjonująca. Dość szybko okazało się, że mam szansę całkowicie zmienić stanowisko pracy, ale pozostać w szkole. Zrobiłam kurs bibliotekoznawstwa i gdy koleżanka przeszła na emeryturę, ja przeszłam do biblioteki szkolnej.
    To chyba najlepsze co mnie mogło spotkać w życiu zawodowym.

    Gdybym skończyła wychowanie przedszkolne zapewne utknęłabym w przedszkolu i nawet nie myślała o zmianach. Być może też byłoby dobrze, ale nawet nie wiedziałabym, że może być lepiej.

    Uwielbiam swoją pracę. Okazuje się, że gdyby nie moja porażka to prawdopodobnie nigdy nie znalazłabym się w bibliotece szkolnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastycznie, że to wszystko wyszło na dobre <3. Wyobrażam sobie, co musiała Pani czuć jako młoda dziewczyna na pierwszym roku studiów. Jednak dała Pani radę <3. Przeczytałam Pani historię i na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech :). Cieszę się, że taka nieudana próba końcowo doprowadziła do tak satysfakcjonującej pracy <3.

      Usuń