Obserwatorzy

niedziela, 26 listopada 2017

Po prostu miłość

Dość długo się nie odzywałam. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ostatnie dni były dla mnie wyjątkowe. Dlatego postanowiłam po raz pierwszy napisać coś prywatnego.
Dwa dni temu świętowaliśmy z moim Kubusiem pięć lat związku. Wiele osób, słysząc, ze to już tyle czasu w wieku dwudziestu lat, mówi: Podziwiam.
Ale czy tu faktycznie jest co podziwiać? Szczerze mówiąc, chyba nie. Tu nie chodzi o pokonywanie jak najdłuższego dystansu, jak przy biciu rekordów podczas biegania, nie jest to też walka o przetrwanie. Związek jest swego rodzaju przedsięwzięciem, ale nie mierzę go w kilometrach. Raczej w szczęściu, jakie sobie nawzajem dajemy, w kolejnych wspólnych marzeniach, jakie udało nam się spełnić, w ilości uśmiechu na co dzień i przekonaniu, że żadne z nas nigdy nie czuje się samotne.
Jestem z nas bardzo dumna. Bo praktycznie nigdy się nie kłócimy, zawsze szukamy porozumienia i wzajemnie szanujemy. Wspieramy się niezależnie od sytuacji i nawet jeżeli czasem się złościmy, to mija jak ręka odjął, bo nie umiemy się na siebie gniewać.
Czy istnieje recepta na udany związek? Nie sądzę. Każdy człowiek jest inny i do każdego należy podchodzić indywidualnie. Moim zdaniem najważniejszy jest szacunek. Traktujmy innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani - postępując w myśl tej zasady, mamy szansę zbudować silną i długotrwałą relację. Nie musi być idealnie, żeby było pięknie. Najistotniejsze to nie zapominać o drobnych prezentach zwykłego dnia, jak uśmiech czy uścisk. I to, by nie ograniczać drugiej osoby, lecz dać jej skrzydła, by poleciała jak najwyżej.
Ostatnio wraz z moją serdeczną koleżanką zastanawiałyśmy się, jak można nazwać związek przechodzonym tylko ze względu na to, ze trwa parę lat. A co powiedzieć o małżeństwach z 30- czy 50-letnim stażem? Kochać to zgadzać się na to, by starzeć się z drugim człowiekiem. Prawda jest taka, że jeżeli ludzie się kochają, ufają sobie i są dla siebie wyrozumiali, to nie potrzebują zmian. Związek ni ogranicza się do siedzenia w czterech ścianach i oglądania komedii romantycznych. Można podróżować, odkrywać wspólne pasje. Jeżeli tylko się chce.
Po co na siłę szukać problemu, jeśli tak naprawdę go nie ma? Dlaczego rezygnować z najlepszego przyjaciela i partnera w jednym? Ja uważam, że związek zbudowany na fundamencie przyjaźni to coś bardzo trudnego do podważenia. Bardzo pasuje mi tu złota myśl: Małżeństwa bywają nieszczęśliwe nie z braku miłości, ale z braku przyjaźni. 
Bardzo cieszę się, że trafiłam całkiem przypadkiem na tak wspaniałą osobę. Nie lubi chodzić do klubów, chętniej ogląda horrory niż romanse i często ma ochotę po prostu posiedzieć w domu, ale nie czuję, żebym w związku z tym coś traciła. Jest inny niż ja i akceptuję go takiego. Nie musi lubić wina, rozumieć mojego uwielbienia do zbierania kolejnych figurek sów czy lisków i interesować się polityką w takim stopniu jak ja. Najważniejsze, że akceptuje mnie taką, jaka jestem i nie chce mnie zmieniać. I że zawsze potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy. I że zawsze, ale to zawsze przygotuje mi kakao. Nie musi być idealny ogólnie, wystarczy, że jest idealny dla mnie.
Wszystkim życzę, by na swojej drodze spotkali taką osobę. A jeżeli już ją macie, pielęgnujcie to uczucie, ponieważ miłość naprawdę uczy latać :).

4 komentarze:

  1. Pieknie napisane. Przede wszystkim trzeba się w związku lubić. Wszystkiego dobrego. Wielu pięknych rocznic:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana Pani Haniu ❤. Pani również życzę wszystkiego najlepszego!❤

      Usuń
  2. Niesamowita dojrzałość jak na młody wiek! Pięknie! Gratuluję podejścia Ale... To się bierze chyba z domu, Co?
    Cudowni, mądrzy Rodzice to I cudowne, mądre Dzieci. Ot cały sekret ��
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Z pewnością Rodzicom zawdzięczam w dużym stopniu to, jakie mam podejście do życia i jaka jest moja hierarchia wartości ☺. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło ❤.

      Usuń